sobota, 4 marca 2017

Tata piłkarza i młody Okoń tuż przed ligą

Wielkimi krokami zbliża się moment, w którym Olek z kolegami wyjdzie wreszcie z hali na boisko. To fajny czas w trakcie piłkarskiego roku i choć gra na hali ma swoje oczywiste plusy, to jednak granie na dworze to zupełnie coś innego :)

Wpisy na blogu taty piłkarza pojawiają się raz w tygodniu, jednak w naszym piłkarskim świecie dzieje się naprawdę sporo. Jak pewnie wiecie, trenujemy pięć razy w tygodniu. Mamy trzy treningi w Chemiku Bydgoszcz oraz dwa w Brazilian Soccer Schools. Czasami znajomi pytają mnie: "dlaczego właśnie takie połączenie wybraliście". Piłka klubowa rządzi się swoimi prawami. To oczywiście moje obserwacje. 

Filmy z młodym Okoniem ---> Zobacz VIDEO

W nowoczesnej piłce ważne są szybkie podania, zakończone strzałem na bramkę. Drużyny grające taką piłkę, w dodatku robiące to sprawnie, osiągają dobre wyniki na turniejach. Brazylijska szkółka, do której chodzimy kładzie nacisk na trochę inne aspekty. Słowem kluczem jest tutaj TECHNIKA

Tam chłopcy mają dużo czasu na trenowanie zwodów, podbić, podań i innych różnych trików, na które w klubie po prostu czasami brakuje czasu. Wiem, że do mniej więcej dwunastego roku dzieciaczki powinny nabyć podstaw techniki, ponieważ im będą starsi, tym będzie im trudniej nadrobić techniczne zaległości. To właśnie robimy popołudniami w tygodniu.

Tata piłkarza o małym Okoniu


Nie chcę tutaj jakoś specjalnie zachwalać młodego Okonia, bo jako tata jestem nieobiektywny, ale wierzcie lub nie, widać u niego progres. Po pierwsze dużo widzi w trakcie gry i potrafi podać taką piłkę, z której po prostu musi wpaść bramka. Czasami zagra też ładnie technicznie, odważnie kiwając kolegów z drużyny. Zaczyna używać trików, które ogląda na YouTube i momentami zaczyna przejmować na siebie ciężar gry, czytaj nabiera pewności siebie. 

Może Cię także zainteresuje --- >  Dlaczego warto trenować piłkę nożną? < ---  

Minęło pół roku, odkąd nieco zwiększyliśmy intensywność treningów, a już kilkanaście osób powiedziało mi, że nie poznają Olka. Cieszę się z tego bardzo, a najbardziej, że młody żyje piłką. Np. idąc ze swojego pokoju do "dużego", prowadzi piłkę przy nodze, robi to z własnej woli, po prostu to uwielbia. Gramy też domowe meczyki praktycznie codziennie. W najbliższym czasie wybieramy się na turniej pamięci młodego piłkarza, który niestety zginął w nieszczęśliwym wypadku. Przygotowujemy się do testów w Akademii Młodych Orłów, klasy sportowej i kilku innych piłkarskich wydarzeń, o których będę tutaj regularnie pisał.

Tata piłkarza w akcji


Stało się, tata piłkarza razem z kolegami postanowili sami pograć. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy wybrałem się do sklepu sportowego i nabyłem piłkarski strój i halówki :)
W piątek mieliśmy pierwszy kontrolny meczyk między kolegami z pracy. Było ekstra! Na hali zebrała się ekipa osób, które po prostu chcą zgubić brzuszki. Nie ukrywam, że znalazło się wśród nas kilku byłych piłkarzy i inne osoby związane z piłką, ale przyświecało nam hasło: zero napinania się i zero gry o złote kalesony :P Tak wypadło, że halę mieliśmy zaraz po piątkowym treningu Olka. Nie było opcji, żebym pojechał tam sam. Młody uprosił mnie, żeby mógł z nami pograć. Początkowo nie chciałem się zgodzić, bo w końcu gra z dorosłymi niesie za sobą duże ryzyko kontuzji, ale młody tak mnie prosił, że się zgodziłem wpuścić go na próbę, na chwilę. 


Oczywiście umówiliśmy się, że zwracamy szczególną uwagę, żeby nie zrobić mu krzywdy. Pograł pierwszą połowę, potem drugą i zakończył meczyk z dwoma bramkami na koncie, zdobywając szacun u moich znajomych. Co w mojej opinii daje mu taka gra oprócz frajdy? Musi szybciej biegać, żeby gonić dorosłych, przezwycięża opór przed większym przeciwnikiem, musi użyć trochę więcej siły żeby się przepchnąć między większymi od niego. Ja niestety wczoraj sobie za dużo nie pograłem, dwa tygodnie temu podczas orlikowego grania z młodym, coś mi strzeliło w prawej nodze i nie mogłem chodzić przez tydzień. Po dwóch tygodniach mięsień przestał boleć, ale kiedy wczoraj trochę pobiegałem ból powrócił. Wczoraj postanowiłem postać na bramce. Mimo wszystko było super!

"OKOŃ"


Jak już wspominałem na tym blogu, mój młody Okoń ma trochę wspólnego z tym prawdziwym Okoniem, legendą Lecha Poznań. Dla osób, które nie czytały tekstu o "Supermocach", z przymrożeniem oka, przypomnę, że mój młody oprócz tego, że także nazywa się Okoński, gra lewą nogą i to technicznie, a dodatkowo jego dziadek pochodzi z Koszalina, tak samo jak rodzina Mirka Okońskiego. Czy nasze rodzimy mają coś wspólnego? Szczerze nie wiem, kiedyś to na pewno sprawdzę.


Wracając do prawdziwego Okonia, legendy polskiej piłki, kupiłem sobie ostatnio książkę Radosława Nawrota "OKOŃ". Choć nie mam zbyt dużo czasu na czytanie, to dotarłem już do setnej strony i powiem Wam, że tę książkę dosłownie połykam! Jest niesamowita. Opisy Koszalina z lat 70-dziesiątych, ówczesny Lech Poznań, kariera jednego z największych talentów polskiej piłki pokazana od kuchni. Czytam to z nadzieję, że ta książka się nie skończy zbyt szybko, bo jest niesamowita. 

Zobacz więcej moich wpisów tutaj --- > SPIS TREŚCI < ---  

A jak Wam mijają piłkarskie tygodnie? Napiszcie w komentarzach tutaj i na Facebooku. Bardzo się cieszę, kiedy zostawiacie po sobie ślad :)

[ŁO, tata piłkarza]
  1. Sezon już się zaczyna :) robi się coraz cieplej - w końcu! Dlatego też można grać i trenować :) no i oczywiście robić dobre wrażenie! Zapraszam do siebie i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny! Zajrzę w wolnej chwili, pozdrawiam! :)

      Usuń

Wpisz szukane słowo i wciśnij Enter