wtorek, 1 maja 2018

Boiskowy raport majowy, czyli sporo się dzieje!

Jest maj 2018. Mamy piękną pogodą i za chwilę pojedziemy z rodzinką na działkę, żeby pobyć (ogarnąć ją po zimie :P) w na łonie natury. W świecie moich małych piłkarzy jak zwykle wiele się dzieje. Na tyle dużo, że po edycji setek zdjęć i filmów z rozmaitych wydarzeń, często brakuje czasu żeby na bieżąco relacjonować nasze przygody na blogu, ale spokojnie, wszystko pamiętam i wrócę do najciekawszych wątków za jakiś czas. Niektórych aktualnych tematów nie poruszam celowo, żeby nie nakładać sobie niepotrzebnej presji. Co tam u małych piłkarzy? Jak sobie radzą? Zapraszam do przeczytania! :)

Ignacy

Mój młodszy piłkarz ma już cztery lata i mam wrażenie, że coraz bardziej lubi bawić się piłką. Czasami kiedy idziemy na dłuższy spacer z psem, zabiera piłkę i prowadzi ją sobie przy nodze. W domu uwielbia grać ze mną mini meczyki, czyli duży pokój to boisko, a przeciwległe drzwi pełnią funkcję bramek. Przeważnie gramy do dziesięciu, albo na mój gwizdek, albo na jego "cichy". Uwielbiam ten jego "cichy gwizdek". Oczywiście nie potrafi jeszcze normalnie zagwizdać i robi to mega fajnie. :) Ostatnio mi powiedział, że muszę się jeszcze trochę nauczyć grać, bo ciągle mnie ogrywa prawie do zera. ;)

Chodzimy również nadal na treningi do szkółki piłkarskiej Wisełki, chociaż robimy to póki co w kratkę. Dlaczego? Nie jestem typem rodzica, który zmusza dziecko do czegoś. Jak dla mnie pójście na trening musi wynikać z własnej chęci. Jeśli mały nie chce iść, to nie idziemy. Nie mam żadnej presji, żeby kazać iść na zajęcia w grupie, gdzie dopiero za rok przyjdą jego rówieśnicy. Na wszystko musi przyjść czas. Bardzo mnie jednak cieszy, że - może to śmiesznie zabrzmi - mały ma talent, nie taki jak myślicie, że robi milion żonglerek w wieku czterech lat, ale taki, że precyzyjnie prowadzi piłkę, nie przewraca się kiedy z nią biegnie, nie musi jej gonić i zadziwia mnie czasami takimi bardzo podstawowymi sztuczkami, jak np. zamiast na siłę  kopać piłkę prosto pod moje nogi, potrafi ją przerzucić, żeby mnie przejść.

Na szkółkowych treningach mimo upływu kilku lat, kiedy zaczynaliśmy z pierwszym synem, niewiele się zmieniło w kwestii rodziców. Ostatnio nasz trener po zajęciach przyszedł do szatni i uprzejmie poprosił, żeby nie "podpowiadać" z trybun dzieciom podczas treningu. Śmiesznie to wygląda, a raczej słabo, kiedy nowy w świecie dziecięcej piłki tata drze się z trybuny do wystraszonego malucha, żeby pokrył, strzelał albo nie wiadomo co zrobił, kiedy dla niego już sam udział w zajęciach z nowymi kolegami jest czymś niesamowitym. Na szczęście takich rodziców nie ma zbyt wielu, a trener profesjonalnie załatwia sprawę od ręki. Z Ignasiem idziemy małymi krokami do przodu, zobaczymy jak to się potoczy dalej.


Okoń #22

Decyzja o pójściu do klasy sportowej była strzałem w dziesiątkę. Chłopcy rozwijają się bardzo dobrze. Naprawdę widać u nich postępy. Jednym z przykładów na to, może być udział starszej części klasy SP 44 MS (2007) w pierwszej edycji Pucharu Prezesa PZPN, gdzie reprezentowali województwo kujawsko-pomorskie na ogólnopolskim finale w Warszawie i gdzie zatrzymali się dopiero w ćwierćfinale, zajmując miejsce na podium obok dużych klubów z seniorami w Ekstraklasie. Młodsi koledzy z naszej klasy, z rocznika 2008, również radzą sobie doskonale. Właśnie biorą udział w ćwierćfinale turnieju "Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku". Jestem z nich bardzo dumny, tym bardziej, że Wisełka to mały klub, który nie posiada własnej infrastruktury, pełnowymiarowych boisk itd. Dalszy rozwój klubu możliwy jest dzięki współpracy z Zespołem Szkół Mistrzostwa Sportowego i tutaj widzę klucz do dalszych sukcesów Wisełki.

Słowa, które określają nasz klub to pasja trenerów i rodziców i utożsamianie się z największą dzielnicą Bydgoszczy - Fordonem. Nie wiem czy to przypadek, że dwa roczniki z jednej klasy, w dwóch różnych ogólnopolskich imprezach piłkarskich reprezentują nasze województwo, wiem jednak, że dzięki temu treningi w klasie są na bardzo wysokim poziomie. Młody Okoński musi rywalizować z naprawdę silnymi piłkarsko kolegami, a to go rozwija. Ostatnio nasi Orlicy awansowali do mistrzowskiej czwórki, spośród około stu drużyn, gdzie będą walczyli o podium w lidze Orlika i zapewnili sobie awans do pierwszej ligi wojewódzkiej Młodzików. 

Mam wrażenie, że mój starszy syn coraz lepiej wypada w oficjalnych rozgrywkach. Wcześniej był lekko wycofany i chwilami bał się brać grę na siebie. Obecnie wygląda to zupełnie inaczej. Po miesiącach integracji z kolegami w klasie, udziale w treningach ze starszymi kolegami z rocznika 2006, udziale w meczach z Młodzikami 2006 i 2005, zmienia się i to bardzo. Mogę śmiało napisać, że fajnie wygląda technicznie, potrafi bardzo dobrze przyjmować, podawać, kiwać co uwielbia, oddaje coraz więcej strzałów w meczach. Dla chętnych statystyki z oficjalnej strony Wisełki (Orlik starszy, Wisełka I, grupa 3RW): TUTAJ. Gram też w Mini mistrzostwach Deichmanna, ale temu turniejowi poświęcę osobny wpis. 

Film z ostatniej kolejki ligowej: TUTAJ

Jestem z niego bardzo dumny, bo dzięki swojemu uporowi i pracowitości, małymi krokami przeszedł z nieśmiałego chłopca w drużynie rezerw do pełnoprawnego zawodnika bardzo mocnej drużyny Wisełki 2007, która potrafi powalczyć z najlepszymi ekipami w swoim roczniku w Polsce.

[ŁO, tata piłkarza]

Prześlij komentarz

Wpisz szukane słowo i wciśnij Enter