niedziela, 9 lipca 2017

O tym jak zdobyłem autograf legendarnego piłkarza podczas spaceru z psem

W niedzielny poranek razem z młodym i naszym psiakiem poszliśmy na spacer. Specjalnie wybraliśmy trochę dłużą trasę, z gładkim chodnikiem, po którym łatwiej jeździ się na "fiszce", czyli deskorolce. Nagle słyszę: "panie Łukaszu, pan podejdzie na chwilę". Tak oto stałem się posiadaczem autografu piłkarza, o którym na tym blogu wspominałem nie raz - Mirosława Okońskiego.

Żeby poznać kontekst tej sytuacji muszę cofnąć się do jesieni zeszłego roku, kiedy to poznałem trochę lepiej pana Sławka, człowieka niezwykle zaangażowanego w bydgoską piłkę i niesamowitego tatę małych piłkarzy. Tak się też składa, że mieszkamy blisko siebie. Wcześniej spotkaliśmy się kilkukrotnie podczas rozgrywek w lidze Żaka, ja jako rodzic, pan Sławek jako trener Gryfusi Bydgoszcz, jednak porozmawiać nieco dłużej udało się dopiero na osiedlowym orliku. Pan Sławek należy do tych osób, z którymi o piłce dziecięcej można rozmawiać godzinami. Prawdziwy człowiek z pasją. Tematów nie brakuje, tym bardziej, że mamy synów w podobnym wieku i obydwaj kojarzymy wielu zawodników z rocznika 2007 z Bydgoszczy.

Podczas jednej z takich wieczornych rozmów, wspomniałem o Mirosławie Okońskim, o tym, że podobnie jak on, także moja rodzina pochodzi z Koszalina, że mój młody gra lewą nogą i ma takie samo nazwisko. To oczywiście historia, którą czasami opowiadam z przymrużeniem oka, tak jak TUTAJ na blogu.

Minęło trochę czasu, zmieniliśmy klub i podczas Maratonu Piłkarskiego Rem Marco, poprzedzającego eliminacje do turnieju Rem Marco Cup, pan Sławek przypomniał mi naszą rozmowę o legendarnym piłkarzu Lecha Poznań. Powiedział, że znalazł coś co mi się na pewno spodoba. Miał rację. Nie spodziewałem się, że podczas niedzielnego spaceru z psiakiem, dostanę tak wyjątkowy prezent. Zdjęcie z autografem niesamowitego piłkarza - Mirosława Okońskiego, zajmie wyjątkowe miejsce w naszym domu.

Wracając na chwilę do turnieju Rem Marco Cup, który już we wrześniu odbędzie się na stadionie Zawiszy w Bydgoszczy. Drużyna, w której gra młody Okoński, po wygraniu swojej grupy i stracie zaledwie jednej bramki, odpadła w ćwierćfinale turnieju eliminacyjnego z ekipą, która wygrała całe rozgrywki. Organizatorzy przyznali jednak cztery dzikie karty drużynom, które w ich oczach zasłużyły na to, żeby zmierzyć się z polską czołówką w wielkim finale Rem Marco Cup. Wśród nich jest także Wisełka Bydgoszcz-Fordon, dzięki czemu będziemy mieli okazję pograć m.in. z Legią Warszawa, Lechem Poznań, Arką Gdynia, Śląskiem Wrocław, Lechią Gdańsk, Zagłębiem Lubin oraz wieloma innymi, zacnymi drużynami. Relację z tego turnieju opublikuję oczywiście na tym blogu w dziale WYDARZENIA.

P.s. korzystając z okazji, że naszą stronę odwiedza sporo osób związanych z piłką. Czy posiada może ktoś z Was książkę "Okoń" Ryszarda Chomicza i by zechciał ją odsprzedać?

[ŁO, tata piłkarza]

Prześlij komentarz

Wpisz szukane słowo i wciśnij Enter