środa, 15 sierpnia 2018

Wycieczka do Holandii z piłką w tle

Jak wyglądają holenderskie "orliki" na osiedlach? Jaka atmosfera panuje na meczach lokalnych drużyn w Holandii? Jak młody Okoń wypadł na tle rówieśników z kraju wiatraków i tulipanów? Na te i kilka innych pytań znajdziecie odpowiedź w tym wpisie. Zapraszam do przeczytania.

Kilka dni temu wróciliśmy z odwiedzin u rodzinki w Holandii, przy okazji oczywiście udało nam się posmakować nieco holenderskiej, a właściwie międzynarodowej piłki i wiecie co? Do dziś jestem pod wrażeniem tej wyprawy :) 


Wizytę w Helmond odkładaliśmy na później już od jakiegoś czasu, w końcu tam dotarliśmy. To miasto w południowej Holandii w prowincji Brabancja Północna, nad kanałem Zuid-Willemsvaart, 13 km na wschód od Eindhoven. Zamieszkuje je ok 7o tys. mieszkańców. To tyle od Wikipedii. Co mnie urzekło, to kameralne centrum z pięknymi budynkami, masa podobnych do siebie domków z ogródkami, kanały i wszechobecna zieleń. Całość tworzy bardzo ciekawy klimat, w którym czuliśmy się wyśmienicie :) Zwiedzanie miast jest fajne, ale nas dużo bardziej interesowała piłkarska infrastruktura. 

Przed wyjazdem zastanawiałem się jak wygląda osławiona przez Johana Cruyffa holenderska gra w piłkę na ulicy, jak trenują młodzi zawodnicy i jak to się dzieje, że tamtejsze kluby wypuszczają tylu zdolnych wychowanków. Przytoczmy tutaj chociażby przykład Ajaxu Amsterdam. Interesowało mnie ile w mieście do którego przyjechaliśmy jest klubów, boisk i innych miejsc do trenowania piłki nożnej. Miłe zaskoczenie - w mieście, w którym mieszka ok. 70 tys. osób jest przynajmniej kilka klubów, które nie tylko prowadzą drużyny seniorów, ale także mają pełne drabinki juniorów. Do tego znajdziecie tam masę boisk osiedlowych z najróżniejszymi nawierzchniami: trawą, piaskiem, sztuczną murawą, a nawet co mnie zaskoczyło betonowych. Właśnie na jednym z takich betonowych boisk, młody Okoński miał okazję pograć z chłopcami w podobnym wieku. 

Następnego dnia po przyjeździe, wybraliśmy się na osiedlowe boisko, żeby trochę pograć i się rozejrzeć. Grało na nim kilku chłopców, na oko z różnych krajów. Kilku z nich było naprawdę niezłych technicznie, a jeden ze starszych, ok. 14 lat wyglądał i grał jak młody Pele :) Pierwsza myśl, to często powtarzane w Polsce zdanie: "za naszych czasów nie było orlików i musieliśmy grać na betonie". I tu pojawiło się w mojej głowie pytanie - dlaczego w kraju, który na wszystko stać buduje się nowe betonowe boiska? Myślę, że z kilku powodów: po pierwsze imitują one możliwość grania "na ulicy", ale w dużo bardziej bezpiecznych warunkach, po drugie są doskonałe do trenowania techniki. Jeśli bym miał porównać szybkość poruszania się piłki na takim boisku, to chyba hala będzie dobrym przykładem. 

Kiedy podeszliśmy do osiedlowego boiska z młodym i wymieniliśmy kilka podań, jeden z chłopców zawołał do młodego po holendersku " kom op!" czyli chodź :) Po chwili zawahania, młody grał już z międzynarodową ekipą w grę, którą doskonale znamy z ... orlika w Polsce. Okazało się, że w Holandii chłopcy także grają w naszego "Niemca" ;). Pierwsze rundy młody Okoński zagrał dość nieśmiało i jako ostatni awansował do kolejnego etapu, jednak z rundy na rundę się rozkręcał. Ostatecznie przegrał w półfinale z dwoma starszymi chłopakami, z których jeden jak już wcześniej wspomniałem przypominał do złudzenie Pelego. Był naprawdę dobry technicznie i potrafił się genialne utrzymywać przy piłce. Myślę, że młody zrobił na nowych znajomych dobre wrażenie, bo wielokrotnie krzyknęli: "wow!", " good skills!, "he is good". Po jednej z takich gierek jeden z chłopców podszedł do mojego młodego, poklepał go po plecach i powiedział "you are very good", po czym uśmiechnął się do mnie. Jak się domyślacie było mi bardzo miło :) Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że jesteśmy na dobrej drodze, a piłka to uniwersalny język, w którym można się porozumieć na całym świecie. 

To boisko odwiedziliśmy jeszcze kilkukrotnie. Przychodzili na nie m.in. chłopcy w wieku od 6 do 15 lat, trenujący piłkę w lokalnych klubach. Przez te dni zobaczyłem kilku naprawdę ciekawych zawodników, jeden z nich, na oko rocznik 2008 miał niesamowicie szybkie nogi i genialną technikę. Starsi chodzili kawałek dalej na podobne betonowe boisko, ale trochę większe. Jeśli ktoś na tej dzielnicy miał ochotę pograć sobie na innej nawierzchni, również miał ku temu okazję. W obrębie miejsca, w którym się zatrzymaliśmy naliczyłem kilka boisk z różnymi nawierzchniami. Nie wspominając o klubie tuż za rogiem, który ma do dyspozycji cztery pełnowymiarowe trawiaste boiska. Dosłownie raj :) To jedynie mały fragment Helmond. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, żeby dokładniej poznać inne dzielnice, ale ta w której mieszkaliśmy, pod względem piłkarskim była na piątkę z plusem. 

Pod koniec naszego pobytu postanowiliśmy wybrać się na mecz największej lokalnej drużyny "Helmond Sport", która rozegrała sparing na swoim stadionie ze sztuczną murawą. Co mnie zdziwiło, to cisza podczas meczu. Słychać było jedynie pojedyncze uwagi do zawodników, a jak to mój młody podsumował, pierwszy raz widział, że zawodnicy byli bardziej słyszalni od kibiców. Ten klub również ma do dyspozycji kilka boisk. Byliśmy w szoku. Podczas naszych wakacji odwiedziliśmy także oddalony od Helmond o kilkanaście kilometrów stadion PSV Eindhoven, którego sklep kibica robi niesamowite wrażenie. Po tych kilku dniach mogę śmiało napisać, że Holandia to idealne miejsce do rozwoju dla młodych piłkarzy.

Tak sobie myślę, że skoro tak małe miasto oferuje swoim mieszkańcom tyle sportowej infrastruktury i kilka klubów, które szkolą piłkarzy, to nie ma się co dziwić, że Holandia pod tym względem wygląda tak dobrze. Na pewno tam jeszcze wrócimy :)

[ŁO, tata piłkarza]

Prześlij komentarz

Wpisz szukane słowo i wciśnij Enter