środa, 4 stycznia 2017

Co daje gra w piłkę na podwórku?

Podwórkowe granie, fot. Pixbay
Pisząc ten tekst, wracam myślami do swojego dzieciństwa w latach 80`, które spędziłem w olbrzymiej, około 70-tysięcznej, betonowej dzielnicy. Wszystko było świeże, nawet szarość bloków jakoś specjalnie nie przeszkadzała. Nie było też oczywiście gdzie grać, bo nawet trawniki wokół mojego bloku były jeszcze wtedy w dalekich planach. Jednak graliśmy. Na betonowym boisku, na piachu, w lasku, na szkolnym korytarzu, na chodniku. Wszędzie i cały czas. Przypominam, że to były czasy, w których jak ktoś miał piłkę, to był "szefem" i na pewno nie stał na budzie ;)

To czasy, w których grę w klubie zaczynało się w wieku 10-12 lat, co teraz jest nie do pomyślenia. Kluby rekrutują już od trzeciego roku życia, a niektóre szkółki już od 6. miesiąca.  Pamiętam z jaką zazdrością patrzyłem na kolegę, którego tata zawoził na "piłkę", już nawet nie pamiętam gdzie. W dzielnicy, w której się wychowywałem nie było szkółek piłkarskich. 

Kadr z filmu "Odwieczne Tajemnice Wszechświata - Budowle w Fordonie", tak to mniej więcej wyglądało kiedy ja byłem małym Okoniem
 Dopiero po kilku latach, jakiś W-Fista założył Młodzieżowy Klub Sportowy, czy jakoś ;) Obecnie w miejscu w którym mieszkam, popołudniami ciężko się dostać na orliki, ponieważ większość z nich rezerwują rozmaite szkółki i kluby piłkarskie. Zmieniło się wiele, nie zmieniło się jedno. Podwórko nadal jest cennym źródłem zdobywanie piłkarskich szlifów. Takich bez czujnego oka trenera, z zasadami ustalanymi na bieżąco, przez rówieśników, z brudną buzią i drącym się sąsiadem z okna "wynocha stąd gówniarze".

Zanim Olek wyszedł samodzielnie na podwórko, chodziliśmy czasami na takie prowizoryczne osiedlowe boisko sobie trochę pokopać. Tam też spotkaliśmy Olka podwórkowych, jak się potem okazało kumpli. Na pewno kojarzycie takich chłopaków z własnych podwórek. Głośni, na pierwszy rzut oka wyglądają jak łobuzy, na podwórku są praktycznie zawsze, mają złote serca, kozackie umiejętności piłkarskie i z daleka krzyczą dzień dobry. Kiedyś jedna z sąsiadek zaczepiła moją żonę i z wypiekami na twarzy ostrzegała ją - "proszę nie pozwalać pani synowi bawić się z tymi chłopakami, oni przeklinają, a pani syn jest taki grzeczny". 

Zgadnijcie czy zabroniłem Olkowi grać z nimi w piłkę?

Wracając do prowizorycznego boiska z bramkami bez siatek. Podczas jednej z takich naszych luźnych gierek, przyszli wspomniani wyżej chłopcy, - gramy mecza? - powiedział starszy. Oczywiście wiedziałem, że podwórko ich zahartowało i zabiegają mnie w kilka minut, ale nie wyobrażałem sobie powiedzieć im, że nie zagramy ;) Zagraliśmy dwóch na dwóch. Było ciężko, bo graliśmy z Olkiem o podwórkowy szacun, ale ostatecznie jedną bramką wygraliśmy ;)

Olek bawi się piłką na podwórku
To była jedna z najlepszych decyzji piłkarskich do tej pory. Wspomniani chłopcy także trenują piłkę, a w każdej wolnej chwili grają z Olkiem na podwórku lub pobliskim orliku. To klasyczna sytuacja win - win - win, czyli każdy na tym korzysta. Chłopacy rywalizują i podnoszą swoje "skile", pokazują sobie sztuczki z treningów i  utrwalają je w niekończących się gierkach. Olek w tamtym czasie trenował w klubie dwie godziny tygodniowo, na podwórku w wakacje kilka godziny dziennie, non stop, z własnej woli. Niesamowicie go to rozwinęło. Opanował kiwkę, nabrał pewności siebie, jego potężne uderzenie z lewej nogi, po wakacjach stało się jeszcze mocniejsze. Wiadomo, że trochę przesadzam, jak każdy lekko nawiedzony tata, ale wierzcie mi - podwórko  jak rozwijało kiedyś, tak do dziś rozwija.
Trzymanie dzieci pod kloszem, może przynieść odwrotne do zamierzonych skutki. W końcu każda z naszych pociech, wcześniej czy później zetknie się z sytuacją, gdzie mama, ani tata nie będą mogli uchronić przed zdartym kolanem. 
[tata piłkarza]

Prześlij komentarz

Wpisz szukane słowo i wciśnij Enter